Archiwalny materiał z wystawy Prof. Jacka Sienickiego

Opublikowano 23 kwietnia 2018

14 lutego 2017 roku w Muzeum Narodowym w Kielcach otwarto wystawę monograficzną znanego artysty plastyka Jacka Sienickiego. Pracę można było oglądać do 22 maja 2017 roku.

Kurator: Wanda Sienicka
Współkurator: Piotr Walczyk
Koordynator: Agnieszka Masny


Jacek Sienicki urodził się w 1928 roku w Warszawie. Swoją drogę artystyczną rozpoczął w latach 1948-1954 na   warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych pod kierunkiem znakomitych artystów: Artura Nachta-Samborskiego,   Kazimierza Tomorowicza, Aleksandra Rafałowskiego, Marka Włodarskiego. Dyplom uzyskał w pracowni  Nachta-  Samborskiego. Z warszawską ASP był związany przez całe swoje zawodowe życie, początkowo jako asystent, a od   1981 jako profesor i mentor.

Był jednym z inicjatorów przełomowej wystawy „Przeciw wojnie, przeciw faszyzmowi”, która przeszła do historii pod mianem „Arsenał’55” i uchodzi za koniec socrealizmu. Udział w tej manifestacji był nie tylko właściwym debiutem artysty, ale określił jego postawę, dzieloną z innymi „arsenałowcami“, która wyrażała się w podejmowaniu trudnych spraw codziennych, ukazywaniu związków sztuki z życiem oraz – co najważniejsze – wyższością etyki od formy artystycznej. Tym zasadom pozostał wierny do końca życia. Zmarł w roku 2000 w Warszawie. Był laureatem wielu nagród i wyróżnień, w tym nagrody krytyki artystycznej im. Cypriana Kamila Norwida (1974), nagrody im. Jana Cybisa przyznanej przez środowisko artystyczne za całokształt twórczości (1984) oraz nagrody Fundacji im. Alfreda Jurzykowskiego w Nowym Jorku (1993).
W salach ekspozycyjnych Dawnego Pałacu Biskupów Krakowskich zaprezentowany zostanie cały przekrój twórczości tego niezwykłego malarza. Malarza bezkompromisowego, który nie poddawał się modom sztuki, konsekwentnie malował – jak sam to nazywał – portrety wnętrz, kwiatów, mięs, ochłapów, pojedyncze garnki, butelki czy czaszki, samotne dachy budynków. Jego czułość jest wierna przedmiotom „lichym”, które chce poznając je w całej ich zniszczalności, unieśmiertlenić – pisał o jego twórczości Janusz Jaremowicz.
Malował fakturowo, wybierał przedmiot i jego ustanawiał swoim bohaterem, intymnie zamykał go w przestrzeni płótna, nawet, gdy było to zwykłe krzesło czy sztaluga stojąca w pustym na pozór wnętrzu – W prostych tematach trzeba być delikatnym i silnym, trzeba wyjść z banału, udać się w rejony, w których może zrodzić się coś prawdziwego – uważał. Tło jego prac jest zawsze bezosobowe, tylko przedmiot – mięsisty, namacalny, obecny, z krwi i kości, wylewający się wprost z przestrzeni na widza.

Takie są płótna, oprócz nich na wystawie będą również rysunki – pełne linii, ostre, spontaniczne. W cyklu Rozstrzelanie, dwukrotnie podejmowanym temacie, niektóre prace są wzbogacone kolorem, przeważnie jednym, ale rozbitym na bardzo bogate tony. Obrazy martwych ciał i jeszcze żywe, przejmująco samotne osoby na chwilę przed egzekucją, przykuwają wzrok i nie dają się wyrzucić z pamięci. Wierny sobie realizował przesłanie, które cytowany wcześniej znany krytyk Janusz Jaremowicz podsumował stwierdzeniem: Programem tej sztuki jest wywyższanie tego co poniżone.

Natomiast prace na papierze wykonane techniką gwaszu to niewielkie pejzaże pełne koloru, światła, przestrzeni, niekiedy horyzont ziemi wzbogacony sylwetą samotnie stojącej stodoły czy domu. Czasem jest to widok z perspektywy okna, przez które widoczny jest cały świat, syntetyczne plamy ziemi, budynki, niebo, na poły ascetyczne krajobrazy potraktowane szkicowo, ale z niezwykłym bogactwem i wyczuciem koloru. – Obraz nie musi być udany, aby był piękny – jak życie, ale musi zawierać wszystko to, co jest ważne – jak życie.


Praca malarza to w gruncie rzeczy ciągłe poszukiwanie formy. Bardzo duże znaczenie ma też temat, ale nie tylko w swojej nazwie, że to jest powiedzmy wnętrze pracowni, szczęka konia, czy pejzaż za oknem. To tylko etykieta. Temat to jest to co się staje. Z formy rodzi się przekaz, czyli pewna myśl i dopiero intensywność przeżycia, zobaczenie tematu przez własny stan ducha wymusza formę. Szukając uporczywie formy stajemy się zrozumiali dla innych. Ale pełna komunikacja jest niemożliwa, da się tylko przekazać i przyswoić część komunikatu. To wystarcza do rozbudzenia wrażliwości widza i dopowiedzenia przez niego czegoś nowego. Nasza praca jest kamertonem, który podaje ton, nutę, na której powstają nowe budowle. To jest działanie, które nazywamy artystycznym. Dostojewski napisał kiedyś, że w sztuce interesujące są tylko przekroczenia, kiedy artysta wykracza poza swój stan posiadania.

 

Jacek Sienicki